niedziela, 11 listopada 2012

Flash.

Najlepszy nieoficjalny remix jakiego miałem okazję posłuchać. Daje lekkiego kopa :).


niedziela, 28 października 2012

Pierwszy śnieg.

Nad ranem wszędzie biało – na poręczy balkonu i gałęziach daglezji. Trawa, ciut za bardzo wyrośnięta – miałem ją jeszcze podkosić przed zimą, też przykryta cieniutką, jasna pierzynką. Śnieg zawsze działa na mnie w dziwny sposób – mam wrażenie jakiejś lekkości, orzeźwienia – jak po gruntownych porządkach, zapachu mydlin i lekkim aromacie mięty Puszczam oczko.

 

Szkoda, że jutro nie będzie już po nim śladu. Zima gdzieś przed nami.

wtorek, 23 października 2012

po prostu październik.

Tej jesieni jabłonka ma tylko kilka owoców, są za to zdecydowanie większe niż ubiegłoroczne – jakby swoją jakością próbowały nadrobić  liczebne braki.

Sierpówki – a dokładnie parka trzymająca się cały czas razem, nie odstępując od siebie ani o krok (lub też raczej  machnięcie skrzydłem) przemyka co raz pomiędzy  gałęziami  łysiejących daglezji.

Wczoraj dość szorstko rzuciełm “dzień dobry” sąsiadce, ponadto wymownie (chociaz jakos samo tak wyszło, wcale tego nie chciałem) spojrzałem na jej psa kiedy ten akurat  robił siku na  trawnik przed płotem. Sąsiadce zrobiło sie głupio I po cichu bąknęła “ach, nie upilnowałam…”. Nastepnym razem gdy na siebie wpadniemy chyba po prostu usmiechne się, powiem coś miłego.

Poranki… coraz mroczniejsze, zimniejsze a ostatnio mokre. Zupełnie nie chce się wstawać, wychodzić z ciepłego domu na ponury świat.

Aniu, dzięki. Nic konkretnego, po prostu tak, zwyczajnie , za pamięć.

file0001319770891

niedziela, 21 października 2012

Kochaj mnie jakby nie było jutra…

jesień, opadające liście, nostalgia…

Pomimo upływu lat wciąz coś w nas pozostaje, na samym dnie serca. I będzie dawało o sobie znać, co jakiś czas.

sobota, 20 października 2012

Sezon grzybowy.

Sąsiadka kilka dni temu chwaliła się prawdziwkowymi żniwami… niestety, musiała pochwalić się w szerszym kręgu, bo w jej “miejsca” zaczęły pielgrzymować tłumy… No I grzyby, a dokładnie prawdziwki chyba sie skończyły. Sąsiadka optymistycznie podeszła do sprawy – “czekamy na deszcz”, sugerując, że po opadach grzyby pojawia sie na nowo… tylko czy nadal będzie tak ciepło jak do tej pory ? Podobno od wtorku zapowiadane jest ochłodzenie.

piątek, 12 października 2012

Chopin.

Dworek otoczony drzewami, na samym dole  Utrata... Brakuje tylko wierzb, w zasadzie to dziwne że ich tam nie ma. Są jednak dźwięki, kompozycje  Chopina, które w tym otoczeniu najgłębiej chyba trafiają do serca... Kocham Cię Polsko za to wszystko.

piątek, 5 października 2012

Jesień...


Dokąd iść
Gdy za oknami pustka
Wiatr przemieszcza
Leniwie mgły

Sens
Jak ostatni liść
Na jesiennym drzewie
Zastanawia się czy opaść

Ostatecznie

Nie pytaj mnie o drogę
Nie pytaj mnie o nic

Głuche słowa
Krążą
Wokół

Szerokie spojrzenia
Które nie dostrzegą niczego
Pustka

Nie pytaj mnie o przyszłość
Nie pytaj mnie o jasność

Po prostu mgła
Cisza
Jesień

Sens jak liść
Wciąż waha się
Czy opaść

niedziela, 3 czerwca 2012

No more bbc in my tv set - you're a shit.

And to answer on your "intelligent" material : ... by the way - in Poland even 7 y.o. kids know that Austria IS NOT our neighbour, but in bbc people must be really "smarter" ...

wtorek, 22 maja 2012

Wszyscy możemy być bohaterami...

... jak mawiał David Bowie, jeżeli tylko troszkę odpoczniemy ;) ...a tymczasem zachód słońca znowu piękny, i te zajebiste wieczorne dźwięki ogrodu... :) POEZJA

piątek, 4 maja 2012

Załamanie... pogodowe.

Wszystko było takie proste i jasne. Deszczowe chmury pojawiły się tak nagle, gnane cholernym wiatrem. Teraz, kiedy ma się ochotę spojrzeć przed siebie widać tylko pieprzony mrok, niebo stało się granatowe. I znowu trzeba wierzyć , że to ma sens i znowu będzie jasno i słonecznie, nawet jeżeli dopada zmęczenie. Tak, najgorzej jest ponownie uwierzyć , że to wszystko ma SENS. Kurwa...

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

When We Dance...

Lata mijają, kolejny styczeń, kolejna wiosna, kolejny podmuch wiatru jesienią... Dźwięki Żądłowego - "Kiedy tańczymy" pozostaną we mnie żywe na zawsze. Dopóki moje uszy będą słyszeć pojedyncze choćby brzmienia tej piosenki, moje serce nie przestanie drżeć, a wspomnienia wracać. I chociaż miną kolejne tysiące dni, będziesz tam, będzie Będzin, będą ciepłe noce, będzie zimowe wzgórze i cała ta pieprzona magia która mnie spotkała :).

sobota, 14 kwietnia 2012

Takie tam...

Marzy mi się gorący letni dzień, popołudnie z książką na trawie w parku na Zagórzu. Tak naprawdę nie mam ochoty czytać książki, ale trzymając ją w dłoni, siedząc pod drzewem na trawie mam zamiar obserwować ludzi, życie, gapić się na niedalekie bloki i to co nad nimi - chmury, niebo a później zachód słońca... :). Słuchać gwaru dorosłych i dzieci przemieszanego z ćwierkaniem ptaków. Po prostu być tam w letni, upalny dzień... sam nie wiem dlaczego akurat to przyszło mi do głowy ;)

czwartek, 12 kwietnia 2012

czwartkowe późne popołudnie...

deszcz, niby wiosna ale wciąż chłodno. Jakaś bezsilność, słabość, pustka w głowie... dobrze, że jutro już piątek. Ten tydzień trwa tylko trzy dni. Wiosna w ogóle jest jakaś taka do niczego - te ciągłe zmiany pogodowe. Tak jakoś...

wtorek, 10 kwietnia 2012

Dwa lata temu...

Dziś wróciłem pamięcią do tamtego dnia - w przeciwieństwie do większości byliśmy wtedy w drodze, odcięci od telewizji - dziś każdą sobotę zaczynam od włączenia tvn24. Wtedy było tylko stwierdzenie - "pewnie już wylądowali", dopiero po jakimś zadzwoniła komórka, dzwonił mój znajomy. "To ty nic nie wiesz ?" Rzucił jakąś niewyobrażalna liczbę ofiar , nie bardzo w to wierzyłem. Informacja podzieliłem się z resztą " podobno rozbił się samolot z Kaczyńskim, podobno jest ok. 90 ofiar, więc chyba spadł na jakieś osiedle". Po chwili sytuacja przybrała dość absurdalny widok - autokar zatrzymał się na najbliższej stacji i wszyscy wyszli na zewnątrz - część od razu z komórkami przy przy uszach została tuż obok, inni swoje kroki skierowali do budynku jakiejś knajpki tuz obok stacji oglądać tv. Pamiętam, że każdy był w znacznym stopniu poruszony - nie wiedzieliśmy co się dzieje w Warszawie która była celem naszego wyjazdu, nie mieliśmy pojęcia co z kongresem na który zmierzaliśmy - panował chaos. "Wracać czy jednak dojechać ?" - zwłaszcza , że byliśmy zaledwie kilkanaście kilometrów od Warszawy. W końcu telefon do zarządu i decyzja - "jedziemy". Kongres odbył się, ale zrezygnowano z wielu punktów programu. W przerwie obrad podjechaliśmy grupką pod Pałac Prezydencki - centrum kraju w tym momencie... tłumy, coraz większe schodzących się ludzi, kamery ekip telewizyjnych krajowych i zagranicznych, tam i ówdzie można było usłyszeć obcy język. Zdziwione twarze pary Japończyków - prawdopodobnie turystów, którzy tak do końca zapewne nie mieli pojęcia co się dzieje. Rzeczywiście - tak jak wielu później pisało, mówiło - można było odczuć jedną wielką jedność - ogrom abstrakcyjnego cielska formującego formującego się na placu, bliższych i dalszych uliczkach, które z każdą chwilą rosło, powiększało się absurdalnie. Każdy z nas był jego cząstką. Najbliżej ogrodzenia stali harcerze odbierający od przychodzących zapalone znicze - powstało z nich wtedy pamiętne "jezioro" światła. Jako Polak dziękuję nie tylko Rodakom za tamte chwile jedności, które pewnie szybko się nie powtórzą, dziekuje również naszym sąsiadom - zwykłym Rosjanom za tak wiele wyrazów współczucia, których wielu z nas może nawet nie chciało dostrzec.

sobota, 24 marca 2012

Miasto "autostopowiczów".

Im bliżej centrum Mysłowic w soboty i niedziele, tym więcej panów w szerokim przedziale wiekowym machających prawą ręką tuż przy dwupasmówce. Można by pomyśleć, że odżyła perelowska moda podróżowania autostopem gdyby nie fakt, że panowie stoją na poboczu co... 200 metrów. Na męskich przedstawicieli tzw pań lekkich obyczajów też raczej nie wyglądają.... no chyba, że dla pań o dość egzotycznych gustach i upodobaniach ;). Rzeczywistość, jak zwykle jest dość zaskakująca -  to "pośrednicy" wyłapujący kierowców zmierzających na mysłowicką giełdę samochodową sprzedać swój pojazd.

niedziela, 18 marca 2012

Zazdrość Julki.

Dramat... uwaga wszystkich nie skupia się już tylko i wyłącznie na Julce. Biedna, stara się z tym walczyć na wszelkie możliwe sposoby. I tak - gdy wszyscy śmieją się z gaworzenia Lilki, Julia rzuca hasło - "to nie jest śmieszne"; gdy wszyscy zabawiają Lilkę, Julia odsuwa wszystkich na bok i dość energicznie "okazuje" miłość swojej siostrzyczce... okazuje się nawet, że zaczyna lubić tych, których wcześniej nie lubiła... Ile to zazdrość o młodszą siostrę wymaga poświęceń ;)

sobota, 10 marca 2012

Sobotnie popołudnie z muzyką :).

Głos powalony dość mocną chrypka, oznaki męczącego przeziębienia zmusiły mnie do dość leniwego spędzenia sobotniego popołudnia. Przy okazji zatęskniłem za przeszłością (tak, wiem - kolejny raz ;) ) tym razem muzyczną jednak. Na szczęście na youtube "pałętają" się wciąż stare kawałki Army of Lovers, Claptona, Madonny... tak w ogóle co się do cholery im wszystkim stało ? (autorom, nie kawałkom). Ich nowsze piosenki nie brzmią już tak samo, czegoś im brakuje - wszystkie brzmią na jedno kopyto. Lata 90-te - wracajcie!!!! :)

piątek, 2 marca 2012

O tym, dlaczego ominie mnie sobotnia impreza.

Jedynym "ratunkiem" była Magda - ale po pierwsze nie ma "odpowiedniego ciucha", jak stwierdziła, a po drugie - nudzą ja takie rzeczy... No i po ptokach - była jedyną moja przyjaciółką niezamężną. Po tym można poznać nieubłagane przemijanie czasu - nagle spostrzegasz , że znajomi wokół ciebie dawno już powychodzili za mąż, pożenili się i Bóg wie co jeszcze nabroili :). Niektórzy mają już nawet kilkuletnie bąki w różowych sukieneczkach lub niebieskich spodenkach od "Smyka"... No i co, i przez takich ludzi odpadają sobotnie, oficjalne imprezy - no bo przecież sam nie pójdę pchać się w tłum nieznanych mi ludzi (nie cierpię tego)... i nie pomogła nawet obietnica egzotycznych drinków - Magda nie dała się skusić.
Nie to nie, jeszcze sama będzie coś ode mnie chciała :P


Image: arztsamui / FreeDigitalPhotos.net

niedziela, 26 lutego 2012

Wiooooosna nadchodzi !!! :)

W powietrzu czuć już wiosenny powiew :). Słoneczko świeci pełną gębą, ptaki śpiewają... Od razu ma się ochotę na jakiś dłuższy spacerek :). Może w następny weekend wybiorę się na jakąś piesza eskapadę, bo na rowerek jeszcze chyba za wcześnie (chociaż ostatnio widziałem kolarza w lycrowym ubranku, brrr! zimno... ). A długoterminowa prognoza pogody przewiduje podobno bardzo ciepła aurę :D

A propos wiosny... wczoraj dokładnie o północy przeszła nad Śląskiem burza. Trochę dziwne zjawisko w lutym, ale... za to kolejny dowód na coraz bliższą wiosnę :).


Image: federico stevanin / FreeDigitalPhotos.net

sobota, 25 lutego 2012

"Okienka" po raz ósmy - już niedługo :).

Windows albo się lubi, albo się go nie cierpi za odwieczne wady. Daję jednak głowę, że wielu się skusi i ściągnie ostatniego lutego publiczną wersję beta ósemki :). Ja nie mogę się doczekać!

Pomięty okaz sztuki prymitywnej ;)

Dokopałem się do baaardzo dawnych lat porządkując dawno nieotwierane szafki :)

piątek, 24 lutego 2012

A tak w ogóle...

to nikt nie jest doskonały ;)

Wiosenne zmęczenie ?

Ostatnio bywam coś senny popołudniami. Zdarzyło mi sie nawet zapaśc w senny letarg podczas kazania na mszy w środę popielcową, choć nie powiem... treść była ciekawa. Utarte i prawdziwe od lat stwierdzenie - "zmieniaj siebie nie innych", plus - "dostrzegaj w innych ukryte dobro, mimo wszystko". Tak... czterdzieści najbliższych dni pozwoli się z tym zmierzyć, a więc... trzy... cztery... start! :)

środa, 8 lutego 2012

poniedziałek, 30 stycznia 2012

O tym, jak ważna w życiu jest kielnia... mimo wszystko.

Byłem, nie powiem u kogo i zaproponowano mi żurek. Pomny na wcześniejsze doświadczenia postanowiłem zgrzać go sobie sam, sam umyć talerz i łyżkę (wciąż pomny na wcześniejsze doświadczenia). Kiedy jednak spojrzałem na rządek kielni zawieszonych na przyściennym wieszaczku... zwątpiłem nawet w gąbkę myjkę i płyn do mycia naczyń... Pojawił się szybciutko w główce szalony pomysł przelania żurku z garnka wprost na talerz. Ból pojawił się nagle i nieoczekiwanie w prawej stopie, poskakałem nieco na lewej nodze i szybko pobiegłem w stronę łazienki, po drodze zrzucając z siebie mokrą skarpetkę (co nieco osłabiło ból). Zimna woda spod prysznica daje w takich przypadkach nieoczekiwaną ulgę ;). Jeżeli chodzi o efekt wizualny - mógłbym teraz powodzeniem iść boso na jakikolwiek mecz w pięknych barwach narodowych: biało (lewa stopa) - czerwonych (prawa stopa).

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Powiedz, że to nieprawda.

Najpiękniejsza chyba wersja...

sobota, 14 stycznia 2012

No i przyszła zima... nareszcie :)

Śnieżnie i mroźnie ma być przynajmniej przez najbliższy tydzień, dobre i to. Hmmm... no i zacznie się drapanie szyb w samochodzie i puszczanie dmuchawy na maksa, żeby cokolwiek świata zobaczyć na zewnątrz.

Piątek trzynastego, brrrr...

Na szczęście nie stało się nic :P. Dobra passa sprawiła też, że nie musiałem dzisiaj przechodzić pod żadna drabiną, drogi nie przebiegł mi czarny kot. Nie pamiętam za to, którą nogą dzisiaj wstałem ale możliwe, że lewą bo miałem podły nastrój wczesnym popołudniem, który jednak na szczęście minął :). No i... to by było chyba tyle o piątku trzynastego.

niedziela, 1 stycznia 2012

Co z tym 2012-stym ?...

Ma być różnie. Majowie i ich koniec Świata któregoś tam grudnia, Euro w Polsce, co według niektórych już samo w sobie jest końcem świata.. ;). Jackowski przewiduje kolejne załamania w UE, upadki gospodarcze następnych krajów - w tym Polski. Co gorsza, nawet przyroda da nam popalić - lato ma być mokre, deszczowe a zima "zła dla ludzi", cokolwiek to oznacza.

Mimo wszystko - dwunastka, jako liczba parzysta zdecydowanie bardziej mi się podoba :). Pomimo wszelkich "krakań" - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO WSZYSTKIM NOWYM ROKU!!! :D