środa, 28 grudnia 2011

Pocztówka doktora.

Kiedy umawiałem się na wizytę do dr Świdzińskiego, pani z rejestracji zapytała czy ostatnio nie miałem czkawki, bo właśnie obydwoje o mnie rozmawiali ;). No proszę, nawet nie miałem pojęcia , że czkawka to oznaka czyjejś pamięci lub poświęcenia uwagi. Kiedy w końcu spotkaliśmy się - ja i najbliższy memu zdrowiu człowiek, żartem zarzuciłem mu , że nigdy go nie ma , gdy moje zatoki go potrzebują. Doktor zgrabnie wymknął się z sideł moich połajanek i szybciutko pokazał pocztówkę z ogromnym, szpetnym , śliniącym się (ohyda!) waranem. "No dobrze", wymsknęło mi się, "podobno najgorsza jest ta ich ślina pełna bakterii..." powiedziałem z uśmiechem i pomyślałem - "zupełnie jakby przewlekle chorowały na zatoki"... bo w sumie o czym miałem w tej chwili myśleć ? A z doktorem widzę się na kontroli za dwa tygodnie ;).

P.S. co do czkawki... moja babcia ma podobny system, dodatkowo przy "czknięciu" patrzy na zegar i liczy godziny odnosząc je do kolejnych liter alfabetu. Wtedy jest pewna, że "wspomnioł" ją ktoś na literę "C" na przykład :).

wtorek, 27 grudnia 2011

Dekada.

Mariusz ma rację, 10 lat gonitwy myśli, żałowania i ciągłego myślenia o tym, czy podjąłem słuszną decyzję. Jestem tym zmęczony, a najbardziej faktem , że pozwoliłem na zmarnowanie 10 lat swojego życia. Pora się obudzić i to dokładnie w Nowy Rok :).

niedziela, 25 grudnia 2011

Życzenia.

Zdrowych, Spokojnych. mimo wszystko Radosnych Świąt Bożego Narodzenia Wszystkim Zainteresowanym ! :)

niedziela, 18 grudnia 2011

sobota, 10 grudnia 2011

Bezśnieżny grudzień 2011 r.

Jedna trzecia miesiąca za nami, a śniegu jak nie było tak nie ma. Dziwne uczucie, kiedy rankiem budzisz się, jedziesz do pracy a na szybie... krople deszczu zamiast śniegu. Brakuje śnieżnych zasp, charakterystycznego zgrzytu pod butami, ośnieżonych gałęzi grożących nagłym zrzuceniem balastu wprost na głowy przechodzących pod nimi ludzi. Najgorsze co może wydarzyć się w grudniu to ponura listopadowa pogoda :>

sobota, 3 grudnia 2011

Deszczowo... :).

Nareszcie, po tak długim czasie spadł deszcz... no może nie deszcz w prawdziwym tego słowa znaczeniu, ale zawsze to jakaś mżawka. Może na śnieg też jeszcze jest - nikła bo nikła, ale jakaś tam szansa ;). W tamtym roku o tej porze było już zupełnie puchato i bielusieńko. Przeczytałem na kartce z kalendarza przysłowie "Suchy grudzień, sucha wiosna, suche lato". Odnośnie lata - brzmi optymistycznie, ale zima i wiosna ?... suche??? łeeee, bez sensu.

piątek, 2 grudnia 2011

Psalm wbrew rozpaczy.

Dla tych wszystkich którzy wątpią i wciąż im się wydaje, że wszystko można opierać na dowodach. Wiara jest czymś piękniejszym od wszelkich dowodów :).