niedziela, 26 września 2010

...so catch me if You can... I'm going back...

Najpierw była Dusty Springfield, późnij troszkę inna wersja Freddiego , a teraz Phil Collins :)

Panie i Panowie! - Going back

http://www.youtube.com/watch?v=UrxFpcaNlCU&p=DE0F34EBF52D2D09&index=1

Powiew przeszłości.

Przeglądając internet natknąłem się na fragment pewnego utworu, w brzmieniu nieco socjalistycznego ;)... echh, ma swój urok...

PIEŚŃ O ŚLĄSKU

Czytam z twojej twarzy
Jak z biblijnych kart
Psalm wieczystej pracy
I stalowy hart


Z wnętrza twego ziemio!
Z żaru twoich hut
Rodzi się wieczysty
Odrodzenia głód


Z rytmu twardych godzin
Z iskrzeń twych i lśnień -
Z łoża nocy wstaje
Nowej ery dzień.


Emil Zegadłowicz (w: Monografia Województwa Śląskiego, 1936 r.)


P.S. Piękne, prawda ? :)


sobota, 25 września 2010

No, no, no...

Kolejna osoba - tym razem jakaś pani, specjalistka od pogody, prognozuje ostrą, mroźna zimę (podobno temperatury mają spaść do minus 25 - 30 stopni w styczniu i lutym). Opadów śniegu ma być nieco mniej niż w zeszłym roku. Miło jest tak siedzieć w czterech ścianach, grzejąc się ciepłem kominka, spoglądając przez okno na zaśnieżone drzewa i drepczące po białym puchu różnej maści stworzonka... tylko ptaków żal - małe to to, okryte ledwie piórkami i szukające jedzenia. Podobnie jak w  poprzednim roku, nie będę zrywać  jabłuszek z rajskiej jabłoni. Kiedy nadejdą mrozy, owoce skruszone zimnem staną się słodkie i dostarczą pokarmu ptakom. Obowiązkowo trzeba będzie wywiesić plaster słoniny dla sikorek. Na szczęście do zimy trochę czasu jeszcze zostało :). 

piątek, 24 września 2010

Edyta i jej świat.

Dzisiaj zadzwoniła do mnie Edyta. Kiedyś pracowalismy razem - była moja mentorką w zdobywaniu "szlifów" w zawodzie pracownika socjalnego. Edyta i reszta "paczki" byli moim pierwszym i chyba najlepszym jak do tej pory doświadczeniem zawodowym. Potrafiliśmy spędzać wspólnie godziny nad papierkową robotą,  doprowadzając się wzajemnie do śmiechu. Piotrek i Edyta - wspólne wywiady, często w miejscach w których istnienie nigdy bym nie uwierzył... A potem - staż sie skończył, dostałem pracę zupełnie gdzie indziej, kontakty sie pourywały, pozostała nostalgia za minionym (blednąca wraz z upływem czasu)....

A dziś, tak po prostu, Edyta zadzwoniła... :).

czwartek, 23 września 2010

Pogodne jesieni początki...

No i przyszła... piękna złota jesień :). jej pierwszy dzień jest jak najbardziej obiecujący - słoneczko ciepło grzeje na niebie pozbawionym najmniejszej chmurki, co prawda  nie grzeje już tak mocno jak latem... mimo wszystko nastraja optymistycznie :). Miejmy nadzieję, że taka piękna aura będzie nam towarzyszyć jak najdłużej ( a podobno już w listopadzie przewidywane są pierwsze, obfite opady śniegu).

ilustracja ze strony www.strykowski.pl

niedziela, 19 września 2010

Piękna, jesienna niedziela :).

Jestem zmęczony, niewyspany, mam zatkany nos ale... nawet jeśli ma się humor do bani to w taki dzień, jak ten najgorsze myśli rozpuszczają się pod wpływem słońca :). Trawa  strasznie się rozrosła (trzeba będzie w poniedziałek skosić), cukinie połyskują zielenią spod rozłożystych liści, rajskie jabłuszka coraz bardziej czerwienieją... a w powietrzu słychać odgłos ptaków które chyba pozostaną na zimę. Teraz nie liczy się nic, mam ochotę jedynie wyjść na ogródek, wystawić mordkę do słońca i zanurzyć się w totalny odmęt myślowy...

czwartek, 16 września 2010

Sprawa krzyży.

Dziś rano rozstrzygnął się "problem" związany z krzyżem ustawionym na Krakowskim Przedmieściu, oczywiście część ludzi poczuła się strasznie pokrzywdzona... jak gdyby krzyż, zmieniając swoją lokalizację stał się zupełnie czymś innym niż symbol męki. Bo i stawał się ten nieszczęsny krzyż zupełnie czymś innym w "rękach" tych ludzi - zwykłym narzędziem szantażu, tracąc potęgę swojej wymowy.

Późnym popołudniem odwiedziłem chyba jeden z najciekawszych cmentarzy katowickich - cmentarz komunalny. Jego ciekawość polega na tym, że połowę powierzchni stanowi ... las - w dosłownym znaczeniu :). Kiedy spacerowałem sobie bez pośpiechu alejkami, tymi najmniej uczęszczanymi sadząc po trawie wyrastajacej z asfaltowej nawierzchni zobaczyłem na malutkim wzgórku inny las, a raczej lasek krzyży -takich zwyczajnych, najprostszych, pokrzywionych, metalowych i drewnianych. Było coś, co kazało mi zatrzymać się dłużej w tym akurat miejscu... jakaś powaga, metafizyczna siła tkwiąca zupełnie daleko od głównych punktów cmentarza, miasta, cisza, spokój i totalne ubocze, a jednak czuło się  duchową ważność i mistycyzm tych najprostszych z prostych krzyży, wyraźnie odczuwało się symbol pamięci i wiary w życie tych którzy odeszli... I nikt nie musiał protestować, mówić na głos różańca, płakać przed kamerami dziennikarskich ekip, których zresztą było brak. I coś jeszcze, oprócz jednej tabliczki z napisem "kobieta NN", inne wskazywały na mało znane nazwiska w przeciwieństwie do tablicy z Krakowskiego Przedmieścia - tyle tylko, że... tu, na tym cmentarzu czułem obecność tych zmarłych, będąc przed Pałacem Prezydenckim czułem pustkę prześwietlana fleszami aparatów.
To chyba tyle.

wtorek, 14 września 2010

Pyszne winko domowe z pigwy.

Hmmm, właśnie skusiłem się na otwarcie butelki domowego wina sąsiadki, które dostałem w ramach podziękowań za wspólne grzybobranie ;). Co tu dużo mówić, a raczej pisać.... jest pyszne! Słodki smak z nutą winogron, delikatne i klarowne, bez porównania do jakiegokolwiek najlepszego nawet bordeoux :)

niedziela, 12 września 2010

In This Life (W tym życiu)

Mimo tego, czym zostałem obdarzony w swoim życiu
Była we mnie pustka
Omamiła mnie potęga złota
Wtedy jednym delikatnym dotykiem uwolniłeś mnie

Niech Świat przestanie się kręcić
Niech słońce przestanie palić
Niech powiedzą mi, że miłość nie jest warta przeżycia
Jeśli to wszystko się rozpadnie
W głębi serca będę wiedział
Największe marzenie właśnie się spełniło
W tym życiu byłem kochany przez Ciebie

Z każdą górą na jaka się wspiąłem
Z każdą dziką rzeka jaką przekroczyłem
Byłeś skarbem którego szukałem
Bez Twojej miłości byłbym stracony

Niech Świat przestanie się kręcić
Niech słońce przestanie palić
Niech powiedzą mi, że miłość nie jest warta przeżycia
Jeśli  to wszystko się rozpadnie
W głębi serca będę wiedział
Największe marzenie właśnie się spełniło
W tym życiu byłem kochany przez Ciebie

Wiem, ze będę żył wiecznie
Wiecznie jednak będę kochał Ciebie
Niech Świat przestanie się kręcić
Niech słońce przestanie palić
Powiedz, ze miłość nie przechodzi
Jeśli  to wszystko się rozpadnie
W głębi serca będę wiedział
Największe marzenie właśnie się spełniło
W tym życiu byłem kochany przez Ciebie…

Israel Kamakawiwo'ole

Nieoczekiwane grzybobranie

Akurat  wygrzewałem się w gorącej wodzie nadrabiając lekturę weekend'owej prasy, kiedy zadzwonił telefon. Sąsiadka z naprzeciwka miała straszna ochotę wybrać się na grzyby i potrzebowała kompana i kierowcy w jednym. Szybko wiec dokończyłem kąpiel, zrobiłem porządek w zapuszczonej niemiłosiernie kuchni i.. pojechaliśmy. Grzybów było całkiem sporo, dodatkowo czas płynął miło na rozmowie o tym i owym. Owocem grzybobrania stało się kilkanaście maślaków, dwa rydze i kilka tzw. "brzozoków", oczywiście sąsiadka jako bardziej doświadczona zebrała dwa razy tyle ;). W ramach podziękowania za poświęcony czas i samochód dostałem butelkę domowej roboty wina z pigwy. Bardzo pyszne, już kosztowałem :)

sobota, 11 września 2010

Zatoki return.

No i masz... zatoki znowu miałem zatkane, ale pomny wskazówek doktora Świdzińskiego zacząłem stosować środki zapobiegawcze w postaci tabletek "ibuprom zatoki" i aerozolu do nosa "afrin", nie zapominając o sterydowym "avamysie". Dumny ze swojej "zaradności" i zadowolony z szybkiego efektu - zatoki momentalnie odblokowało, ból głowy przeszedł... obudziłem się dzisiaj z bólem gardła. Niestety - oczyszczanie zatok ma to do siebie, że zazwyczaj cierpi podrażnione gardło. Mam nadzieję , że kuracja woda utlenioną odniesie swój skutek. Trzymam kciuki za hydrogenii peroxidum 3% ! :)

czwartek, 9 września 2010

Szaruga prawie jesienna...

Pada, pada, pada... wstac trzeba o 6, mimo to człowiek stara sie przeciagać moment otwarcia oczu tak długo jak tylko sie da. Pogoda oczywiście nie zachęca do jakichkolwiek przejawów aktywności. Krople wielkości grochu uderzaja rytmicznie w parasol, dach garażu a w końcu blachę samochodu. P)otem juz tylko rytmicznie usypiający dźwięk wycieraczek i... już w pracy. Dzieci też jest mało - deszcz naprawdę nie zachęca do wczesno porannych spacerów.

sobota, 4 września 2010

And whatever will be... will be...

Mała jasna lampka nadziei.

Mógłbym
Spytać samego siebie
Ile dni minęło
I gdzie podział się sens

Minione chwile
Kawałki zdjęć, drobne kawałki
Zaschnięta łza
Obok kropli życia

Pożółkłe jak liście
Wiersze i Twój list
(...)

Mógłbym
Dumać nad dalszym ciągiem
O tym
Żeby chwila trwała i trwała

Lub
Spojrzeć w dal
Na zachód
Znów tak bardzo czerwony
Jak wtedy

Mógłbym
Zasznurować swoje usta
By myśli i słowa
Już nigdy więcej
Nie rodziły się

Mógłbym
Tak trwać i trwać
W przestworzach własnych wspomnień
Kiedy nie ma już głębi

I pomimo tego
Co na zewnątrz
Ciemność i niewidzialne cienie
W moim sercu
Jak w pokoju

Mała, jasna lampka
Nadziei