niedziela, 27 lutego 2011

Mimo wszystko :).

No dobrze, wiem - wg prognoz pogody już od jutra, czy tam od wtorku znów ma być zimno, szaro, ma padać śnieg i w ogóle... ale dziś jest tak cholernie wiosennie :D. Słonko grzeje, na dworze jest ciepło ( nigdy nie będę pisał "na dworzu", tylko dlatego , że jakiś cep tak akurat wymyślił... brzmi idiotycznie), słychać ptaki :). Wszystko byłoby super, cacy, fantastico... gdyby nie alergia, która już o sobie daje znać. Ale tam, pieprzyć alergię! :).

czwartek, 24 lutego 2011

Zbliża się.

Brrr, nowe nadchodzi i odczuwam tak bliski mi strach przed nieznanym. Nowa droga, którą będę codziennie przemierzał, nowe twarze, nowe emocje, zadania, odpowiedzialność. I za cholerę - nikogo, komu można by o tym opowiedzieć. Normalka...

poniedziałek, 21 lutego 2011

Niezapomniana "perełka" Rogera :).

Dla wielu z nas ta piosenka kojarzy się z surowym, czarno - białym teledyskiem i wokalem Freddiego... no i - niezaprzeczalnie - ostanimi słowami stanowiącymi pożegnanie Mercury'ego z fanami : "I still love You".Nie wszyscy jednak wiedzą, że autorem zarówno muzyki, jak i słów jest Roger Taylor.

środa, 9 lutego 2011

Dzień wspomnień.

Dziś, przy okazji poszukiwań pewnych ważnych dokumentów i wybebeszeniu wszystkich czterech szuflad pełnych wszystkiego co papierowe, natrafiłem na obrazy z przeszłości :). Stare zdjęcia, listy, zapisane smsy, wiersze... ehhh, aż było przyjemnie trzymać te puzzle dawnych obrazów w dłoniach :). Niech żyją wspomnienia! Te dobre i te złe...

No i dziękuję Olu za pomysł :).

poniedziałek, 7 lutego 2011

Dawno nie odwiedzane wzgórze.

W sobotę wybrałem się na spacer. Było po szesnastej, niebo - chociaż zachmurzone, różowiło się na horyzoncie... pomyślałem o wzgórzu. Tak dawno tam nie byłem, no i ten widok... :). Za bardzo jednak wiało (hmmm, świst wiatru to jeden z najpiękniejszych dźwięków natury), zrezygnowałem. Może w najbliższych dniach będzie okazja.

sobota, 5 lutego 2011

Szklanka Johny'ego Walkera.

Mała szklaneczka i każdy por ciała traci napięcie. Można cofnąć się do spraw minionego tygodnia i spojrzeć na nie z dystansu, dostrzec to i owo, czego nie widziało się w pospiesznie podejmowanych decyzjach. Czasami można spojrzeć nawet jeszcze dalej, tyle tylko, że to takie niemodne...

czwartek, 3 lutego 2011

Gdzieś tam...

Bardzo, bardzo niskie upadki.

Znowu chciałbym uciec i schować się za wystarczająco gruba kotarą. W pewnym stopniu to męczy - jakaś cząstka mnie będzie istnieć w niezmienionym kształcie i powodować kolejne ucieczki. Do końca świata i jeden dzień dłużej.