Dowiedziałem się, że mój dawny szkolny kolega powiesił się. Osierocił troje dzieci. Powód ? Był zadłużony w kilku bankach, załamał się wysokością spłat, nie podołał psychicznie... Jak bardzo trzeba stracić nadzieję, żeby odejść w taki sposób, zostawić najbliższych ?
A po drugiej stronie rzeczywistości... uśmiechnięta pani siedząca przy stole w sympatyczny sposób przedstawia w samych superlatywach wizje pożyczenia tych "ledwie" kilku tysięcy złotych na - oczywiście, "wyjątkowy" procent... W morzu "atrakcji na wyciągnięcie ręki" ginie gdzieś cichym echem zdanie : "comiesięczna spłata rat".
Pani z banku będzie miała zapewne udane święta - premia w zależności od "złowionych" klientów.
Mój dawny kolega pewnie gdzieś tam, nie wiadomo gdzie...
Jego dzieci i żona, matka sami.
Panie , wybacz mu, wybacz nam wszystkim...
a czy to był kolega z podstawówki?
OdpowiedzUsuń