środa, 6 lipca 2011

A to tylko drugi tydzień lipca...

Pogoda taka sobie (choć dzisiaj ciut lepsza), humor nie dopisuje, na dodatek brak porozumienia z bratem... dzisiaj czekałem a autobus w dość znanym z "nieciekawości" miejscu, kiedy podszedł do mnie jeden z "bawiących" sie nieopodal pijaczków ... przybijając mi "piątkę". Byłem tak zaskoczony, że odwzajemniłem gest... Chwile później stojąc już w publicznym środku transportu znanym pod nazwą "autobus" stwierdziłem, że ludźmi tak naprawdę jestem zmęczony. Kilka godzin wcześniej telefon "nie uzupełnił pan dziennika zajęć dodatkowych, proszę przyjechać jak najszybciej!". Wszyscy czegoś ode mnie chcą, otaczają mnie... a ja marzę o cholernej chwili samotności, echh...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz