sobota, 2 października 2010

W przeddzień urodzin.

Nie czuje się ani staro, ani młodo, ani średnio... w ogóle czuję się nijak. pewnie po części to wina lekkiego bólu głowy (znowu te zatoki), po części potrzeby podjęcia decyzji dotyczących przyszłego tygodnia - a czego, jak czego - podejmowania decyzji w szczególności nie znoszę. Jutro mają wpaśc  z wizytą goście, których szczerze mówiąc wcale nie zapraszałem i nie spodziewałem się. Wręcz przeciwnie - miałem wielką ochote wybrać się do Krakowa na długi i samotny spacer wspominkowy po szlakach swojej tamże bytności studenckiej... Ostatecznie jednak nie pojechałem ( m.in. ze względu na zatoki), słucham sprawdzonych kawałków i wcale, a wcale nie marzy mi sie jutrzejsza "impreza" urodzinowa. To chyba tyle...

P.S. Edytko wybacz, mieliśmy się spotkać, a wcześniej umówić telefonicznie. Postaram się to nadrobić w przyszłym tygodniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz