Tak, tak... zatoki, jakżeby inaczej. Miałem poranne bóle głowy, ale raczej tępawe, niż ostre. No i ta wydzielina hurtem spływająca mi po tylnej ścianie gardła...
W każdym razie - pomny licznych wskazówek dr Świdzińskiego, mojego guru od zatok i "prywatnego lekarza" ( ;) ), zacząłem brać ibuprom zatoki, flavamed i oxalin - wszystko po to żeby nie dopuścić do większych i zlikwidować już powstałe obrzęki.
Niby wszystko szlo powoli ku dobremu... jednak mój odwieczny sceptycyzm, a więc nie do końca dowierzanie swoim umiejętnościom w zakresie samoleczenia, spowodował moją dzisiejszą wizytę u doktora.
Pan Świdziński zlecił mi zabieg proetza z przemiłym i szerokim uśmiechem na ustach, obwieszczając przy tym, że "zajmie się mną" młoda, piękna pielęgniarka. Jednak to nie uroda pielęgniarki, a jej sztuka płukania zatok zachwyciły mnie na tyle, że nie darowałem sobie komentarza - oczywiście pełnego komplementów, jak to zwykle w moim przypadku (lizus... ). Mimo wszystko - rzeczywiście był to zabieg wykonany z klasą, do tej pory za każdym razem gdy płukano mi zatoki, oprócz nich, sola fizjologiczna były "przepłukane" - moje ubrania i oczy ( co powodowało intensywne łzawienie). Tym razem byłem suchutki... a wystarczył jeden mały drobiazg - osoba wykonująca zabieg powinna stać z tyłu (jak pięknej urody pielęgniarka dr Świdzińskiego), a nie z przodu pacjenta(a już tym bardziej nie nad nim). Drobiazg, a tak wiele zmienia...
Płukanka nie wypłukała niczego... bo niczego w zatokach nie było. "Są czyściutkie", stwierdził dr Świdziński, "a ból powodują obrzęki na tle alergicznym". No wiec... stara bajka. Przynajmniej nie muszę brać antybiotyku, to zawsze jakiś plus :>
P.S. przy okazji opowiedziałem doktorowi o pewnej ciekawostce , którą wyłapałem w internecie, a dokładnie o okładach z liści brzozy na "ropne zatoki". Pan Świdziński dyplomatycznie odrzekł, że i owszem byłby niezadowolony, gdybym odstawił przepisane przez niego leki, ale poza tym mogę sobie przykładać do głowy na co tylko mam ochotę...
I to już chyba koniec.
Podobno zabieg Proetza mogą tylko wykonywać lekarze, przedstawiam tu czyjąś opinię:
OdpowiedzUsuńhttp://kubalonka.wordpress.com/
Osoba ta "walczy" od dłuższego już czasu, wysyłając skargi do wszelkich instytucji: od Ministerstwa Zdrowia począwszy, aż po Sąd i Parlament. Najaktywniej jednak chyba "walczy" w sieci internetowej...na w/w blogu...
Wiem, że nieraz zdarza się, że lekarze laryngolodzy, zlecają wykonanie zabiegu Proetza, swoim pielęgniarkom (znając ich umiejętności), i nigdy nie słyszałam, żeby się pacjenci z tego powodu skarżyli. Pana wpis też może o tym świadczyć, co mnie bardzo cieszy, bo jestem z zawodu pielęgniarką.
POZDRAWIAM SERDECZNIE...
dziękuję za komentarz :). Osobiście dziwię się, że ten mało inwazyjny zabieg powinien być tylko i wyłącznie - jak Pani przytacza, wykonywany przez lekarza laryngologa. W moim przypadku, za każdym razem w/w zabieg wykonywała pielęgniarka - z tym że, jak pisałem w blogu, jakość wykonania różniła się. Myślę jednak, że problem staranności w tego typu czynnościach zależy od umiejętności osoby wykonującej zabieg - bez względu na to, czy będzie nią lekarz laryngolog, czy pielęgniarka z oddziału laryngologicznego. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitaj , poradziłes sobie ze sciekajaca wydzieliną ?
OdpowiedzUsuń