sobota, 3 kwietnia 2010

Po prostu...

Jednak czytam i dowiaduje się coraz więcej... może więc jest jakaś nadzieja ? Pomimo tylu lat... Kiedy przypomnę sobie, jak potrafiłem patrzeć w dal, ponad horyzont - tuz obok bawiących się ludzi i tylko marzyc , tęsknić. Wtedy naprawdę zdałem sobie sprawę jak bardzo słone potrafią być łzy. Wszystko w rękach Boga - moje życie teraz i w przyszłości. Mimo wszystko pewne rzeczy już się stały, miały miejsce, przeminęły. Wciąż jednak istnieję i będą istnieć nowe dni, więc może warto znowu mieć nadzieję ?

2 komentarze:

  1. Przepraszam za brutalną prawdę.
    Bzdura!!! Nasze życie zależy od nas samych, od tego czy nam sie chce coś robić mimo przeciwności czy po prostu kładziemy laskę i mówimy "Bóg tak chciał". Każdy dzień jest w prostej linii pochodną naszych działań, naszego nastawienia i myślenia. Reszta dokoła to tylko zmienne które trzeba brać pod uwagę.

    Optymizmu trochę bo to miejsce aż kipi od smutku i zrezygnowania.
    Poza tym wspomnienia są do kitu - lepsze są marzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda - każdy dzień jest pochodną naszych działań, a niektóre dni szczególnie ;). Wspomnienia nie są do kitu - są czymś, co pozostaje i należy tylko do nas. owszem, marzenia również bywają piękne! :) Dzięki za komentarz

    OdpowiedzUsuń