niedziela, 18 kwietnia 2010

To był długi tydzień.

Zastanawiający jest wyjątkowy "pech" towarzyszący zmarłej parze prezydenckiej. Najpierw - początkowo mała dyskusja, która z biegiem czasu rozwinęła się niemal w wojnę poglądów, różnica zdań co do miejsca, a raczej słuszności pochówku Kaczyńskich na Wawelu. Równie nagła, co niespodziewana erupcja nieznanego publice, do tej pory nieaktywnego wulkanu, którego wyziewy unoszące się nad całą niemal Europa uniemożliwiły przylot większości światowych delegacji na pogrzeb Prezydenta i Jego Małżonki. Niektórzy - tak, takie głosy też się zdarzały i zdarzają, twierdzili że to znaki, inni bezlitośnie z drwiną stwierdzają, że nawet natura protestuje przeciwko wszystkim tym działaniom ludzkim... Tym,czasem na naszych oczach, jak co dzień dzieje się historia, czas rozpisuje jej scenariusze, utrwala w ludzkich myślach, stronach gazet, klatkach filmowych. Część ludzi pewnie jest już zmęczona , przyznam szczerze, że ja też.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz