niedziela, 7 lutego 2010

Złośliwość rzeczy martwych.


 

    Scenariusz jak zawsze dość podobny… na gwałt potrzebujesz wydrukować jakiś dokument i… nagle ta cholerna drukarka przestaje działać. Próbujesz wszelkich sposobów jej "cucenia" – włączasz i wyłączasz na przemian, ale to nic nie daje. Klniesz na czym świat stoi. Wykasowanie starych sterowników i na ich miejsce ściągnięcie nowych nie przynosi oczekiwanych efektów… Tym razem nie mogę "dostać" się do papierowej wersji mojego konspektu zajęć, a jutro hospitacja z dyrektorem :>. Jakimś cudem będę musiał jutro wymknąć z sali i popędzić do pani Hani, prosząc ja z całego serca (a propos Walentynek ;) ) o wydrukowanie konspektu na szkolnym komputerze. Problem w tym, że pracuje od 7: 00 i niestety, ze względu na L-4 koleżanek zupełnie sam … Wredna drukarka, wrr.


 

    A tak przy okazji – robimy jutro aniołki i serduszka z masy solnej J (Walentynki!).


 

P.S. a co do wczorajszego wpisu… niestety mróz wrócił L. Więc do wiosny chyba jednak jeszcze daleko…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz