niedziela, 21 lutego 2010

Środek ferii.


 

    Nie wiadomo jak i kiedy, minął cały pierwszy tydzień szkolnej laby J. Jak to mówią – wszystko, co dobre szybko przemija… Mimo "wolnego" tydzień spędziłem jednak aktywnie. Załatwiłem kolejna partię kartonowych pudełek w "znajomym" sklepie J, przygotowałem konspekty na zajęcia z dzieciakami uczęszczającymi na tzw. "półkolonie", zaprojektowałem i wydrukowałem dyplomy oraz zakupiłem drobne nagrody dla zwycięzców w "konkursie bajkowym", No i… znowu wybrałem się do lekarza – mojego ulubionego, pana doktora Świdzińskiego ;). Niestety, stwierdził ropne zapalenie zatok i przepisał antybiotyk… Oczywiście dzień później "pognałem" swoim wiernym, małym samochodzikiem na zajęcia do szkoły, kolejnego dnia również. Zrobiłem wszystko, co zaplanowałem J. Dzieci sprawiały wrażenie zadowolonych, dyrekcja zresztą też … ;). Nawet pstryknęła nam "pamiątkowe zdjęcie" J.


 

    A dzisiaj jest sobota i totalnie leniuchuję… a co… należy mi się J. Z zatokami jest lepiej, tylko oczy nieco "suche" – to chyba niestety znak zbliżającej się wiosny… a co za tym idzie – uczulenia na pyłki wierzby :/. No cóż, przeżyjemy – jak co roku :>.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz