wtorek, 9 lutego 2010

Walentynkowe serca :)


 

    Wczoraj lepiliśmy modele z masy solnej – małe aniołki oraz serca. Było przy tym mnóstwo zabawy – dzieci same wygniatały solne ciasto oglądając specjalnie przygotowany film instruktażowy. Oczywiście, co chwilę padały pytania "czy już można wlać wodę?"," czy wsypać tę mąkę do miski?","ile to jest pół szklanki soli ?" J. W końcu wszystkim szczęśliwie udało się wymieszać składniki w odpowiednich (mniej więcej) proporcjach. Potem przyszła pora na lepienie figurek. Aniołki powychodziły różne… może nawet dość dalekie od wzorca, ale przynajmniej każdy z nich posiadł oryginalną "duszę" J. Powstały więc takie z baaardzo dużą głową, takie ze skrzydełkami ciut za małymi i takie gdzie ręce zbyt długie zwisały o wiele za nisko – cała różnorodność anielskiego światka J. Z sercami było o wiele prościej – wystarczyło jedynie foremką wyciąć kształt w rozpłaszczonym placku i po sprawie ;).

    Dziś już serca i aniołki stężały i można było je pokryć farbkami. Nie spodziewałem się, że powstaną tak różnokolorowe i wielobarwne dzieła. Najwięcej radości przynosiło mieszanie barw i obserwowanie efektu końcowego w postaci egzotycznych poblasków J. No i… jedna praca zupełna inna od pozostałych – wspaniały, ogromny dinozaur sięgający przednimi "łapkami" do gałęzi prastarej palmy, na tle błękitnego nieba i zieleni trawy J. Dlaczego akurat dinozaur? – "Bo ja proszę pana bardzo uwielbiam dinozaury, zawsze z mamą oglądamy o nich filmy, a w przyszłości będę badaczką, która odkopuje ich kości". Ten niepowtarzalny świat dziecięcy, w nim wszystko jest takie proste J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz