niedziela, 23 stycznia 2011

Ostatnie miesiące Juliowej wolności.

Z okazji dnia babci spotkaliśmy się na mini-imprezie rodzinnej. Oczywiście, że nie zabrakło Julii i jej mamy, a później taty. Julia jak to Julia - początkowo emanowała szczera miłością w stosunku do mojej osoby, żeby - gdy tylko jej przeszło, ugryźć mnie w rękę i totalnie "olać". To też z nutką satysfakcji przyjąłem do wiadomości informację o tym, że już od września Julia stanie się przedszkolakiem - "masz za swoje!", wyrwało mi się w akcie desperacji (tak po cichutku oczywiście, żeby nikt nie usłyszał) ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz