sobota, 19 listopada 2011

Harry Potter - czy ja wiem ?...

Miałem dziś wziąść udział w szkoleniu jakiejś mądrej pani na temat szkodliwości czytania przez dzieci "magicznych" przygód niepozornego chłopca w drucianych okularach... Pewnie bym się i pojawił , z samej ciekawości , gdybym.... nie zaspał. To nienajlepszy pomysł, żeby sobotnie szkolenia, konferencje i inne tego typu spotkania organizować we wczesnych godzinach porannych, czyli np o 9:00 ;). Tak na serio mówiąc, a raczej pisząc - Harry Potter jest dla mnie postacią całkowicie beznamiętną, płaską i nudną. Nie zachwyciłem się jego magicznymi przeżyciami - kończąc lekturę nudnej - w moim mniemaniu, książki na pierwszej stronie. Było by więc nieco dziwne gdybym brał udział w dyskusji na temat tego, czy w/w postać ma negatywny czy pozytywny wpływ na dzieci i czy może spowodować zamieszanie w umysłach czytelników. Prawdopodobnie gro młodych czytelników (ale również i tych starszych jak widać) sięgnęło po cykl książek pani Rowling z jednego ważnego dla nich powodu - lekkości, łatwości odbioru i ciekawej dla nich treści. Jest to zapewne jakiś głębszy symbol zmiany wrażliwości międzypokoleniowej. Przyznam z zupełną szczerością - moja skromna osoba jest od zawsze zakochana w twórczości Tove Janson, dlatego też... po raz kolejny na moim regale znalazł miejsce malutki egzemplarz "Doliny Muminków w listopadzie" :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz