Dzisiaj Julię dopadła wena twórcza. Chciałem jej zrobić królika z kartki papieru, no ale... jak to Julia, w najmniej spodziewanym momencie obraziła się i wywaliła kartke w cholerę... Dopiero po namowach mamy, że może jednak wykorzysta ją( kartkę oczywiście) rysując to i owo, łaskawie (jak to Julia) zgodziła się. Wyszła z "tego" mała sesja ;). Nieskromnie rzecz ujmując, zagrałem jednego z modeli (a nawet dwóch - jako ja "właściwy" i udający kota):
No przecież od razu widać, że to Ty pozowałeś :P podobieństwo uderzające, żadnych wątpliwości ;-)
OdpowiedzUsuńdobra, dobra... Ty się zajmuj nocą poślubną a nie komentowaniem :P
OdpowiedzUsuń:P ileż można ?;-)))
OdpowiedzUsuńhmmmm.... ja bym "działał" aż by mi sie znudziło :P
OdpowiedzUsuń